Miasto Blasku - zapomniana stolica


W zamierzchłych czasach przy pomocy sekretnej wiedzy stworzono tutaj jeden z najbardziej ambitnych projektów architektury – ogromną i majestatyczną stolicę potężnego imperium Khmerów - Chok Gargyar czyli Miasto Blasku. Obecnie udostępniony mały obszar świątynny, znany jako Koh Ker stanowi jedynie cień dawnej potęgi. Miejsce to jednak nadal skrywa wiele tajemnic z pogranicza legend i rzeczywistości...

Położone na północy Kambodży Koh Kher nie budzi takiego zainteresowania jak słynny kompleks świątynny Angkor. Budynki niegdyś ogromnej i wspaniałej stolicy, porzucone przez ludzi z biegiem lat zostały pochłonięte przez dżunglę. Przez ponad tysiąc lat nie odwiedzano tego miejsca ze strachu. Legendy do dziś są ostrzeżeniem i miejscowi Khmerzy czują jedynie lęk związany z tym miejscem...

W czasach panowania Czerwonych Khmerów, budynki zostały splądrowane a ziemia zaminowana. Całkiem niedawno tereny te zostały zabezpieczone i udostępnione do zwiedzania. Prowadzone są nawet drobne prace zabezpieczające, choć w bardzo wąskim zakresie. Nadal do zbadania pozostało 80% powierzchni miasta.



Według zachowanych zapisów historycznych, miasto zbudował król Jayavarman IV panujący w latach od 928 do 941 ne. Z racji niejasnych zasad dziedziczenia, był do niedawna uważany za uzurpatora. Ostatnie badania i dowody wskazują, że miał uzasadnione roszczenia do tronu. W 921 opuścił miasto Yashodharapura i założył własną stolicę w Koh Ker. Jayavarman IV zasłynął z kontaktów z hinduistycznym władcą świata zmarłych, demonem Marą, który był jego sojusznikiem, i od którego czerpał tajemną wiedzę. Uważany za świętego, król Jayavarman IV utrzymał się na tronie równo 16 lat. W pewnym momencie zapisy historyczne stają się niejasne. Brakuje jednoznacznej informacji o śmierci i miejscu pochowania. Po tym jak uznano go za zmarłego, nadano mu nazwę Paramashivapada, miasto zaś niedokończone zostało opuszczone.




Jak głosi jedna z legend, Jayavarman IV był władcą innym niż wszyscy. Nie uważano go ani za za człowieka ani za boga. Jego imię było postrachem ludzi przez wiele wieków. Według przekazów potrafił on zabijać swych licznych wrogów białym ogniem wychodzącym z jego rąk. Jayavarman przy pomocy specjalnie wybudowanych wrót wielokrotnie odwiedzał podziemny świat demona Mary. Wrzucał też do niego ludzkie ofiary w niezliczonych ilościach. W ten sposób karał jedynie wysoko postawionych dostojników "ubranych we wspaniałe szaty i przystrojonych drogimi kamieniami".


Wieża Prasat Krahom.
Do budowy miasta został wykorzystany lateryt oraz doskonalej jakości piaskowiec. Budowano także z małych cegieł o idealnych wymiarach i bardzo dobrej jakości. Stosowano rodzaj organicznej zaprawy, prawdopodobnie na bazie roślin, jednak jej skład pozostaje tajemnicą. Mury z cegieł są na tyle solidne że po tysiącu lat są w znacznie lepszej kondycji niż te z laterytu czy piaskowca.




Koh Kher znajduje się około 120 km od Siem Reap i starożytnego kompleksu świątyń Angkor. Jest to region bardzo słabo zaludniony, w większości pokryty dżunglą. Na tak trudnym terenie odnaleziono ponad 180 sanktuariów. Tylko nieliczne obiekty zostały udostępnione do zwiedzania.


* * *

W drugiej połowie XIX wieku, francuscy naukowcy badając te tereny, odkryli między innymi szeroką na 8m starożytną drogę, biegnącą z kompleksu Angkor i Beng Mealea, przez Koh Kher i Prasat Preah Vihear aż do świątyni Wat Phu obecnie w Laosie. Zachowane do dzisiaj ruiny starożytnych budowli jak i droga, stanowi dowód na istniejącą tu niegdyś zaawansowaną technologicznie cywilizację...



Postać tańczącego Śiwy - Nataradźa na jednym z portali. Taniec Śiwy symbolizuje nieustannie dokonywane przez niego niszczenie i tworzenie wszechświata.


Odnalezione napisy wspominają o Chok Gargyar jako stolicy imperium. Z inskrypcji można wywnioskować że wtedy mieszkało tutaj ponad dziesięć tysięcy osób. Napisy również wyjaśniają, w jaki sposób zorganizowana została siła robocza: podatki w postaci ryżu zostały podniesione w całym kraju i służyły do ​​zapewnienia żywności robotnikom pochodzącym z różnych prowincji. Napis na jednej ze świątyń mówi iż na szczycie świątyni Prasat Prang był zamontowany ogromny lingam o wysokości około 4,5m i że wniesienie tego symbolu Śiwy przysporzyło budowniczym wielu problemów. Po jego konsekracji czczony był pod nazwą Tribhuvaneshvara - Pan Trzech Króli.




"Pozorne wrota" w jednej z tutejszych świątyń. Element spotykany także w świątyniach egipskich. 
Wnętrze jednej z kaplic - miejsce gdzie niegdyś zamontowany był lingam - symbol Śiwy.
Miejsca gdzie niegdyś zamontowane były święte lingamy. 
 


Pośród ruin dawnej stolicy, rozrzuconych na obszarze około 81 kilometrów kwadratowych (wykazały to skany satelitarne w 2004r), zachował się unikatowy zbiornik na wodę Rahal, który niegdyś wypełniał się wodą nieznanym nauce systemem podziemnych kanałów oraz dwa baseny na wodę pitną połączone z Rahal’em.


Najbardziej okazała budowla kompleksu - główne sanktuarium, to 35 metrowa piramida Prasat Prang znajdująca się z tyłu królewskiego pałacu. To właśnie na jej wierzchołku znajduje się swego rodzaju studnia, która w pewnej przestrzeni w podstawie piramidy posiada próg stanowiący wrota między światem ludzi i światem demonów.

Tajemnicza piramida/świątynia Prasat Prang
 


Widok z wierzchołka świątyni


Wrota między światem ludzi i światem demonów na wierzchołku świątyni.









Tuż za ogrodzeniem kompleksu świątynnego Prasat Thom ze świątynią w postaci siedmiostopniowej piramidy Prasat Prang znajduje się Grobowiec Białego Słonia, zaniedbany i zapomniany ukryty jest w wiecznie zielonej dżungli.

Słonie były i są nadal czczone w tym rejonach świata gdzie dominuje hinduizm i jego pochodna – buddyzm. Szczególnie białe słonie, które doprowadzały do potęgi i upadku, do triumfów i klęsk, obalały i tworzyły dynastie, sprowadzały fortunę i nieszczęście. Biały słoń symbolizuje świętość i królewską władzę. Od wieków, zatem rządzący tym regionami gromadzili „białe słonie”, aby podnieść swój prestiż.

W mitologii indyjskiej występuje wierzchowiec (wahana) boga Indry - Ajrawata - trójgłowy słoń, który zrodził się podczas "ubijania oceanu mleka". Jeden z dziesięciu słoni – strażników wszechświata (dig-gadźa). W krajach Azji Południowo-Wschodniej nazywany Erawan.

W buddyzmie znana jest historia, kiedy to Maja, matka Siddharthy Gautamy, we śnie wzięta została do siedziby bogów w Himalajach. Tam Biały Słoń, ze złotymi kłami i kwiatem lotosu w trąbie, wszedł do jej łona przez bok. W ten oto nietypowy sposób poczęty miał zostać przyszły Budda Siakjamuni.

Do Grobowca prowadzi niepozorna ścieżka...
...która w pewnym momencie całkiem znika i trzeba przedzierać się przez kolczaste zarośla...
 

Grobowiec Białego Słonia
 

Pomimo upływu lat, mieszkańcy tych okolic uważają że "czary" Koh Kher działają nadal a miejsce to nadal owiane jest złą sławą na całym półwyspie Indochińskim. Na dowód tego wymienia się trzy zdarzenia z ostatnich lat.

W 1997 roku do szybu opuścił się pewien rolnik, który wyciągnął stamtąd płyty z czystego złota ważące ponad 10 kg. O wyprawie nic nie potrafił powiedzieć. Całe złoto sprzedał zaś pieniądze przeznaczył na ofiarę dla bogów. Po jakimś czasie postradał rozum. Uważa się go i tak za szczęśliwca, bo poza nim nikt nie przeżył wejścia do szybu. 

Rok później do tajemniczego szybu postanowił wejść khmerski historyk-amator. Na głębokości 15 metrów jego latarka zgasła, jakby wyczerpały się baterie. On sam zaś poczuł się niepewnie i wyszedł na powierzchnię. Postanowił wrócić tu w przyszłości. Następnego dnia, spacerując niedaleko od piramidy, natknął się na tygrysa, którego uznał to za przestrogę i więcej prób zejścia nie podejmował. 

W 2002 roku do szybu weszło dwoje archeologów z pełnym wyposażeniem technicznym. Informacje na ich temat są sprzeczne. Jedna z wersji mówi że oboje zginęli bez śladu. Druga, że kobieta przepadła, a mężczyznę wyciągnięto martwego z posiwiałymi włosami.

* * *

Trudno odnieść się jednoznacznie do powyższych historii. Legendy w tym miejscu mieszają się z rzeczywistością a jak wiadomo w każdej legendzie ukrywa się ziarenko prawdy. Jak jest w tym przypadku być może kiedyś się dowiemy. Zwiedzając Koh Kher ma się dziwne uczucie czegoś tajemniczego i niewyjaśnionego, pewnej energii bijącej z tego miejsca, którą potęguje wszechogarniająca i niepokojąca cisza. Może to "czary" a może moc bijąca z wrót do innego świata...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...