Błękitny rejs

Jedna z najstarszych form transportu to żegluga. Obecnie podróżowanie płynącymi po morzach czy oceanach statkami traktuje się już jako formę dość archaiczną. Ze względu na stosunkowo długi czas rejsów przewozy pasażerskie stanowią obecnie znikomy odsetek ogólnego transportu na ziemi. Taką formę podróży spotkać można jedynie w niektórych rejonach świata o obszarach o silnie rozwiniętej linii brzegowej lub w przypadku państw wyspiarskich, gdzie nadal ważną rolę odgrywa komunikacja promowa.

Jednak bez względu na prędkość jest to jedna z bardziej ekscytujących i przyjemniejszych metod podróżowania. Może mało popularna ale dająca wyjątkową możliwość bezpośredniego poznania i podziwiania bezmiaru błękitnej przestrzeni a także pięknej i jednocześnie bezwzględnie groźnej morskiej, bądź oceanicznej morskiej toni.


Korzystając zatem z okazji wyruszam wczesnym rankiem z Krety wprost w stronę archipelagu Cyklad. A dokładnie na Santoryn - wyspę uznawana przez niektórych za mityczną Atlantydę.




Muzeum Archeologiczne w Heraklionie

Będąc w Heraklionie warto odwiedzić istniejące tutaj jedyne w swoim rodzaju Muzeum Archeologiczne na Krecie, które jest największym muzeum gromadzącym eksponaty z wykopalisk na wyspie i drugim pod względem wielkości greckim zbiorem antycznych pamiątek tuż za Narodowym Muzeum Archeologicznym w Atenach. Dla osób interesujących się historią starożytną jest to pozycja wręcz obowiązkowa z racji zgromadzonych tutaj eksponatów.

Fragment oryginalnego fresku z Pałacu z Knossos

Miasto Herkulesa

Będąc w Knossos nie sposób nie odwiedzić oddalonego tylko o 6 km Heraklionu. Jest to główne i zarazem największe miasto na greckiej Krecie. Obecna nazwa - Iraklion co oznacza "miasto Herkulesa" - powstała dość niedawno, bo w 1913 roku po wyzwoleniu z pod panowania Tureckiego. Wcześniejsze nazwy to Chandak (z arabskiego "fosa"), a następnie Candia (włoska wersja arabskiej nazwy) i Megalo Kastro (gr. "Wielki Zamek").

Obecnie zamieszkuje je około 140 tysięcy mieszkańców. Doskonałe położenie na północnym wybrzeżu wyspy, oraz duża ilość zabytków powoduje że jest bardzo chętnie odwiedzane przez turystów.

Port w Heraklionie

Zaginiona cywilizacja



Knossos to miejsce owiane tajemnicą. Do dziś wszystkie hipotezy powstania tego zespołu budowli potocznie zwana "pałacem", jego przeznaczenia a także upadku i zniszczenia pozostały niejasne. Nawet używane do dzisiaj nazwy - (Knossos, Minos, kultura minojska) są tylko i wyłącznie wymysłem kolejnych badaczy. Nie wiemy jak nazywała się ta wysoko rozwinięta cywilizacja, skąd przybyła ani dokąd odeszła. Jedyne ślady i wskazówki to mity i legendy oraz ruiny, które możemy podziwiać do dzisiaj. 

Knossos to klucz. Klucz do tajemnicy pochodzenia obecnej, znanej nam cywilizacji. Odkrycia, które z pewnością nadejdą mogą zmienić nasze spojrzenie i utarte poglądy. Prawda może okazać się bardziej fantastyczna niż nam się to wydaje...

Podróż do Knossos jest bardzo przyjemna i mija bardzo szybko. Nowa Droga Narodowa łączy zachodnią i wschodnią część Krety. Jadąc tą drogą można spotkać kierowców testujących możliwości swoich czterech kółek. Policja na Krecie działa jednak skutecznie i szczególnie tam trzeba się liczyć z patrolami. 



* * *


Pierwsze wzmianki o osadnictwie w Knossos pochodzą z okresu neolitu, około VI tysiąclecia p.n.e. Od około 3000r. p.n.e. miasto stało się siedzibą władców Krety. W okresie średniominojskim , w latach 2000 - 1700 powstał tam jeden z najstarszych pałaców na wyspie. Jednakże około 1700r. p.n.e. Kretę nawiedziła prawdopodobnie wielka katastrofa; trzęsienie ziemi lub tsunami i wszystkie pałace na wyspie zostały zniszczone. Wykopaliska tego jednak nie potwierdzają. Co dziwne nie znaleziono szczątków ludzi z temtego okresu czasu, co może wskazywać że zostało wcześniej opuszczone.

Kreta jednak po pewnym czasie została odbudowana, ale około 1500-1400r. p.n.e. nastąpił wybuch wulkanu, a jakieś pięćdziesiąt lat później Grecy napadając na wyspę dokończyli serię zniszczeń i pałac, jak i całe miasto legło w gruzach.

Ruiny kompleksu budowli w Knossos odkryte w 1878 przez Minosa Kalokerinosa, kupca z Heraklionu, odkopał Artur Evans (od 1899). Dokonał częściowej rekonstrukcji "pałacu", ale zważywszy na poważne zniszczenia większość opiera się na domysłach i po dziś dzień wiele tajemnic nie zostało wyjaśnionych. 

Z archeologicznego punktu widzenia określenie "pałac", jest nieco niewłaściwe. Budowla nie była tylko rezydencją monarchy. Zawierała pokoje, które mogły być wykorzystywane prawdopodobnie przez rodzinę królewską bądź kapłanów (lub kapłanek wg. najnowszych hipotez). Większość struktur, jednak zostało zaprojektowanych jako centrum aktywności obywatelskiej, religijnej i ekonomicznej.

Ze względu na ukształtowanie terenu "pałac" był rozbudowywany i uzupełniany przybudówkami, zwłaszcza od strony wschodniej i tam uzyskał bardziej skomplikowany kształt o nieregularnych granicach. Całość miała na tyle skomplikowany plan, że na pierwszy rzut oka kojarzył się on z labiryntem.



Ciekawą informację możemy przeczytać w  "Historii Naturalnej" Pliniusza Starszego:

(...) stolica Krety, Knossos, ani pałac Minosa nie były chronione fortyfikacjami. Nie było to konieczne. Trzy razy dziennie Talos, olbrzym z brązu, okrążał wyspę obrzucając niepowołanych przybyszy głazami i ogniem. Od karku aż do stóp przechodziła mu przez ciało jedna żyła, zatkana brązowym czopem. Kogo tylko Talos przycisnął do swojego rozżarzonego ciała, ten natychmiast umierał ... (...)

Okazuje się że to co uznajemy za legendy znajduje swoje potwierdzenie w wykopaliskach. Do dziś odnaleziono ponad 100 miast na Krecie i żadne z odkopanych miast nie miało murów obronnych, znaleziono też niewiele broni.


Z fragmentów dawnej okładziny murów "zewnętrznych" zabudowań wykonano ten plac.
W okładzinie tej zastosowano drobiny kryształu górskiego. W czasach świetności w słoneczne dni miasto/pałac musiało błyszczeć i być widoczne z daleka.



Na terenie ruin, odnaleziono wykopane w ziemi jamy wyłożonych szczelnie ołowianymi płytami. Czemu zastosowano taki materiał? Na to oficjalnie nie ma odpowiedzi. Wiadomo że ołów zatrzymuje szkodliwe działanie promieni rentgenowskich i promieniowanie gamma. 
Pomieszczenia te nazwano magazynami z racji obecności pitosów - naczyń glinianach w kształcie beczki dochodzących do 2m wysokości, w których przechowywano żywność lub wodę.


Magazyny i zachowane do dzisiaj oryginalne pitosy


Artur Evans częściowo odtworzył "pałac", ale rekonstrukcja ta spotkała się z krytyką, jako zbyt dowolna. Ponadto została przeprowadzona jeszcze przed I wojną światową, a w tym czasie obowiązywała zasada wiedeńskiej szkoły historyków sztuki i konserwatorów, która zezwalała jedynie na konserwację, bez jakichkolwiek działań rekonstrukcyjnych. Zdania współczesnych naukowców są nadal podzielone aczkolwiek coraz częściej zaczyna się doceniać jego ogromną pracę.


Fragment zrekonstruowanego pałacu wg. A. Evansa

Tzw. "sala tronowa" była małym pomieszczeniem, po zachodniej stronie z dala od centralnego dziedzińca. Wchodziło się do niej przez przedsionek. Otoczona była krużgankami, a przy jednej ze ścian znajdował się kamienny tron.

Rzeczywiste wykorzystanie pokoju z tronem jest niejasne. Istnieją obecnie dwie hipotezy:

1. Tron kapłana-króla lub jego małżonki , królowej. To starsza teoria, pochodząca z czasów Evansa. Widoczne malowidła ścienne przedstawiające "heraldyczny układ"z gryfów, oznacza, że pomieszczenie było bardziej formalne i "monumentalne" niż w innych minojskich stylach dekoracyjnych. 

2. Pomieszczenie było przeznaczone do objawień lub spotkań z boginią, która siedziała na tronie. W tym przypadku gryfy byłby symbolem boskości , a nie motywem heraldycznym. 

Spekuluje się również, że tron ​​powstał specjalnie dla kobiety, ponieważ kształt tronu wydaje się być specjalnie wyprofilowany do kobiecych pośladków. Zaokrąglone krawędzie i półksiężyc wyryte na jej podstawie także symbolizują kobiecość.

Sala tronowa


Budowla posiada kondygnacje osadzone głęboko w ziemi

Według legendy Minotaur, był potworem o ciele mężczyzny i głowie byka, żywiącym się ludzkim mięsem. Został zrodzony ze związku Pazyfae, żony Minosa, i byka zesłanego przez Posejdona. Minos obiecał złożyć zwierzę w ofierze, jednak tej obietnicy nie dotrzymał. Posejdon zemścił się, sprawiając, że Pazyfae zapałała do byka miłością. Mieszkał w specjalnej budowli zwanej Labiryntem, wybudowanej przez Dedala na polecenie króla Minosa. Władca Krety chciał w ten sposób ukryć potwora przed oczyma poddanych i zapewnić mu pożywienie, gdyż każdy kto wszedł do Labiryntu gubił się i nigdy już z niego nie wracał.

Gdy Minos pokonał Ateńczyków i zażądał, żeby co 9 lat (według innej wersji – co roku), 7 młodzieńców i dziewic było przysyłanych w ofierze Minotaurowi. Za trzecią ofiarą zgłosił się królewicz Tezeusz, który postanowił zabić potwora. Pomogła mu córka Minosa, Ariadna, zauroczona odwagą młodzieńca, która za pomocą kłębka nici ułatwiła mu powrót z Labiryntu, a magiczny miecz pozwolił zabić Minotaura. W ten sposób Tezeusz wyprowadził Ateńczyków żywych z Labiryntu.


Dziwnie wybudowane korytarze przypominające labirynt

W pałacu były urządzenia wodno-kanalizacyjne (łazienki i toalety). W sumie były 3 systemy doprowadzania i odprowadzania zużytej wody. Całość sprawia wrażenie niezwykle przemyślanej konstrukcji i wyjątkowo zaawansowanej technologicznie.
Odkryto pomieszczenia reprezentacyjne, kultowe, pomocnicze i magazynowe. Ściany pokrywały malowidła. W pałacu odkryto liczne tabliczki pokryte pismem (pismo linearne A i B to najstarsze zabytki dawnego języka greckiego, zapisane pismem hieroglificznym). Pisma linearnego A prawdopodobnie używano tylko w najstarszych miastach Krety, jak Knossos i Fajstos i do dzisiaj nikomu nie udało się go rozszyfrować.





Przy zachodniej ścianie pałacu odkryto wąskie pomieszczenia magazynowe , gdzie przechowywano w glinianych beczkach produkty żywieniowe, takie jak oliwa, zboże czy wino. 

Magazyny pałacowe 

Minos - tak prawdopodobnie nazywano władców lub najwyższych kapłanów Krety. Główne oficjalne uroczystości związane z kultem odbywały się na dziedzińcu pałacowym, gdzie umieszczony był ołtarz ofiarny. Odnaleziono także głęboko pod ziemią kryptę wypełnioną wodą, w której składano ofiary bogini Matki-Ziemi. Jest to o tyle dziwne znalezisko, ponieważ występuje tylko w tym miejscu i nie ma podobnych, analogicznych budowli na świecie.






Jeśli chodzi o użyte materiały, to ściany budowli były dwuwarstwowe. Wewnętrzna warstwa składała się z nieregularnych kamieni spojonych zaprawą, często otynkowanych. Od zewnątrz kładziono duże bloki miejscowego alabastru o jasnokremowym odcieniu. Pełniły one funkcję dekoracyjnego oblicowania. Fundamenty budowane były z potężnych ciosów. Kamienne były też schody, progi i nadproża. Podłogi w komnatach, korytarzach i przedsionkach wyłożone były płytami, głównie kamiennymi. Freski kładziono na tynkach wapiennych. Dach "pałacu" był prawdopodobnie płaski. 
Bardzo ważnym elementem konstrukcyjno - kompozycyjnym w budownictwie kreteńskim była kolumna. Pojawiała się ona w przedsionkach, wnętrzach sal, w klatkach schodowych, czy portykach. Często stosowana była jako element charakterystycznego podziału - stawiana na środku wejścia 

.



Zejście do podziemnej krypty w której oddawano cześć bogini Matki-Ziemi


Królewska Droga jest ostatnią pozostałością drogi łączącej port z kompleksem pałacowym



"Książę z liliami" lub "Kapłan-Król" zrekonstruowany relief (interpretacja wg. A.Evansa)

Charakterystyczne rogi byka - symbol kultury minojskiej

A.Evans do rekonstrukcji budowli zamiast elementów drewnianych użył żelbetowych 

W przeciwieństwie do kolumn w porządku greckim, kolumny minojskie budowano z pnia drzewa . Podczas gdy greckie kolumny są węższe na górze i szersze na dole, aby stworzyć iluzję większej wysokości i smukłości (entasis), kolumny minojskie są węższe na dole i szersze u góry. Kolumny w "pałacu" były pomalowane na czerwono i zamontowane na okrągłej podstawie wykonanej z kamienia i przypominających poduszki głowicach.





Jedna z uliczek "pałacu"

Aby uniknąć dalszych zniszczeń część budowli jest osłonięta dachem 

Mury jednego z budynków "pałacu"

Istnieje legenda, opowiadająca o zagładzie Knossos. „Wielki Kapłan chciał przebłagać bogów krwią młodego chłopca. Nie zdołano jednak donieść dzbana napełnionego jego krwią do posągu bóstwa. Świątynia się zapadła. (…)" 

Prawdopodobieństwo tego zdarzenia potwierdzają obecnie archeologowie - Janisa i Effi Sakellarakis. Na miejscu zniszczonego miasta odkryli oni podziemne ruiny świątyni wraz z ołtarzem ofiarnym i doskonale zachowanymi szkieletami. Jeden z nich leżał na ołtarzu, a obok znajdował się potłuczony dzban.


* * *


To co udało się odnaleźć w trakcie prac archeologicznych (w tym bardzo dobrze zachowane freski) znajduje się obecnie w Muzeum Archeologicznym w Heraklionie. Eksponatów jest zaskakująco dużo i niektóre z nich są wykonane z niebywałą precyzją i nieznaną techniką. Bardzo niepozorne muzeum jako jedyne chyba na świecie posiada tak bogatą kolekcję.

Muzeum Archeologicznym w Heraklionie <link>





Aktualizacja:

Najnowsze badania przeprowadzone metodą radiowęglową z 2011 określają datowanie budowli w Konossos na 7000-6500 lat pne. Ponadto kompleks ten pozostaje wyjątkowy i nie jest podobny do pozostałych miast na Krecie. (Bleda S. Düring, "The prehistory of Asia Minor: from complex hunter-gatherers to early urban societies". New York, NY: Cambridge University Press)

Wąwóz Samaria i święto Mounukhia


Niewątpliwie jedną z atrakcji Krety jest ukryty w dzikich i niedostępnych Białych Górach - Levka Ori wąwóz Samaria. Usytuowany jest w południowo - zachodniej części wyspy i uważany jest za najdłuższy w Europie. Jego długość wynosi 18 km, wysokość ścian sięga do ok. 500 metrów , natomiast jego szerokość w najwęższych punktach to ok. 3 m. 

Wąwóz jest jednak tak samo piękny jak i zabójczy. Otwarty jest dla turystów od maja do października. W czasie ulew ze względów bezpieczeństwa jest zamykany. Zdarzają się tu śmiertelne wypadki w tym trudne do wytłumaczenia. W 1993 r. zginęło tutaj kilku turystów, których woda z płynącego strumienia nagle zmyła do morza. Dlatego też wstęp na teren wąwozu uzależniony jest od warunków pogodowych. Dla bezpieczeństwa strażnicy leśni patrolują cały teren, a przed nadejściem nocy wypraszając wszystkich napotkanych turystów gdyż obozowanie w wąwozie jest surowo zabronione.



Do Samarii można się dostać na różne sposoby. Z Rethymnonu najprościej jest autobusem, którym podróż trwa około 2 godzin. Można też dojechać samochodem ale trzeba się liczyć z niebezpiecznymi serpentynami. Trzeba też mieć na uwadze, planując wyprawę do wąwozu że samochód trzeba będzie zostawić na parkingu co może być problemem jeśli planujemy przejście Samarii tylko w jedną stronę. Punkt końcowy, do którego dociera się po przejściu całej trasy znajduje się w miejscowości Agia Roumeli, skąd dalej kursują już tylko promy do pobliskiej Chora Sfakion. Trzeba zatem dobrze zaplanować wycieczkę aby zdążyć na ostatni prom, albo liczyć się z noclegiem. Na przejście trasy trzeba założyć ok 4 - 6h.


* * *

O godzinie 6 rano dojeżdżamy do Xyloskalo (1227 m. npm) na płaskowyżu Omalos gdzie zaczyna się początek trasy. Przy wejściu znajdują się kasy biletowe. Otwarta są w godzinach 6:00 - 15:00. Kupując bilet trzeba pamiętać aby go zachować aż do wyjścia z wąwozu, gdyż trzeba się liczyć z kontrolą przy wyjściu. Liczba osób wychodzących jest skrupulatnie sprawdzana przez strażników.

O tak wczesnej porze jest dość zimno. Brak polaru daje się we znaki przy temp. około 5 stopni C. Góry spowija gęsta mgła i prawie niczego nie widać. Kierujemy się w stronę "drewnianych schodów", gdzie dalej szlak prowadzi w dół wąwozu przez las sosnowy. To w tym miejscu roztacza się fantastyczny widok na kanion oraz otaczające go góry.



Góry zbudowane są z białego wapienia stąd wzięła się ich nazwa - Białe Góry.

Wąwóz Samaria jest niezwykle bogatym miejscem pod względem roślinności. Znajduje się tutaj ok. 450 gatunków endemicznych roślin. Idąc szlakiem można podziwiać lasy cyprysowe, sosnowe oraz pinii. Jedynymi mieszkańcami parku narodowego są kozy kri kri (agrimi).



Jeden ze szczytów Levka Ori

Wąwóz Samaria jest miejscem wyjątkowym na Krecie. Według zapisów było to miejsce ukrycia Zeusa i jego rodzeństwa. To własnie tutaj przygotowywali się do trwającej 10 lat wojny z Kronosem. Tutaj też na świat przyszła Artemida. 

 30 kwietnia jest  datą szczególną, gdyż w ten dzień przypada święto na cześć Artemidy zwane Mounukhia. Dowiadujemy się o tym z zapisów Hellanikosa z Lesbos (ur. ok. 480 r.p.n.e.). Ze starożytnych tekstów możemy wyczytać:

"W święto na cześć Artemidy, Bogini Księżyca i Pani Zwierzyny, przechodziła procesja ludzi niosących małe okrągłe ciasteczka zwane "amphiphontes" czyli "oświetlające-wszystko-w-krąg", w których zatknięte były "dadia" czyli małe lampki-pochodnie. Ciasteczka zwane były także "amphiphon", co znaczyło „świecące podwójnym światłem”, dlatego, że były ofiarowywane, w czasie, gdy widoczne jest zarówno Słońce jak i Księżyc." 

W niektórych regionach Grecji cechą charakterystyczną kultu Artemidy było okrucieństwo. Składano jej ofiary z ludzi i okaleczonych zwierząt bądź też palono ich żywcem. W Sparcie co rok bito chłopców tak, aby krew tryskała na jej ołtarz.







Zza chmur powoli przebija się słońce. Skały odbijając światło oślepiają i utrudniają poruszanie się. Niezbędne okazują się okulary przeciwsłoneczne. Problemem staje się robienie fotografii.




Klimat wąwozu przypomina cieplarnię, dlatego wędrówka przez wąwóz z uwagi na upał nie należy do najlżejszych. Na szczęście na trasie jest wiele punktów, w których można uzupełnić zapasy wody oraz poustawiane są toalety. Po środku trasy znajduje się też punkt medyczny. 

Awaryjny środek transportu. Na trasie jest kilka takich osiołków.



Wiosną, ten niepozorny strumyk spływający przez wąwóz staje się rwącym potokiem. Na początku i z końcem sezonu istnieje niebezpieczeństwo powodzi, czego nie należy lekceważyć.



Nawet niewielka ilość słonecznego światła powoduje oślepianie przez leżące wapienne skały.






Według legend w jednej z wiosek o nazwie Keno, w wąwozie Samaria urodziła się Britomartis, co w tłumaczeniu oznacza "słodka dziewczyna". Z mitologii greckiej dowiadujemy się że była miejscową boginką, córką Zeusa i nimfy Karme. Jako jedna z towarzyszek Artemidy spędzała z nią dużo czasu na łowach na tych terenach. Minos, legendarny władca Knossos zapragnął uczynić z niej swoją kochankę. Przez dziewięć miesięcy udawało jej się uciekać przed władcą. Aby zachować czystość, rzuciła się ze skał do morza. Wyłowili ją miejscowi rybacy i nadali przydomek "Diktynna" - "dziewczyna w sieci". Ostatecznie Minos zaprzestał pościgu, gdy Britomartis znalazła schronienie w świętym gaju Artemidy.




Po drodze można zobaczyć kilka opuszczonych wiosek. Szczególne miejsce znajduje się przy kamiennym znaczniku o numerze 74. To miejsce kultu Artemidy, prawdopodobna lokalizacja świętego gaju.

Dawne miejsce kultu Artemidy, zniszczone przez pierwszych chrześcijan.

W pewnym momencie droga zaczyna się coraz bardziej zwężać. W tym miejscu są trzy skalne bramy zwane Żelaznymi Wrotami - Sideresportes.















Z tego miejsca do przebycia pozostaje już tylko około 45 minut spacerem do Agia Roumeli. Temperatura powietrza sięga już ok 40 stopni C.







W okolicy jest około 50-ciu wąwozów



Ruiny ostatniej opuszczonej wioski w 1962 r.



Jak widać z niewinnym strumykiem żartów nie ma...

Szlak kończy się w miejscowości Agia Roumeli, gdzie odpływają promy do Chora Sfakion. W przypadku bardzo wietrznej pogody statki nie kursują i trzeba liczyć się z pozostaniem w osadzie minimum dzień.

Przystań w Agia Roumeli

Plaża w Agia Roumeli i morze Libijskie



W tle widoczne zabudowania Agia Roumeli, prom to jedyny środek komunikacji

Podczas przeprawy promem można odpocząć i podziwiać widoki



Południowe wybrzeże Krety

Po drodze zawijamy też do Loutro

Dopływamy do Chora Sfakion

Z Chora Sfakion wracamy wijącą się drogą niczym serpentyna prosto do Rethymnonu. Momentami lepiej zamknąć oczy aby nie widzieć tych przepaści i sposobu w jaki jeżdżą miejscowi grecy.



 Góry Oros Idi, miejsce narodzin Zeusa


Planując wycieczkę do wąwozu należy zabrać ze sobą: nakrycie głowy, okulary przeciwsłoneczne, krem z filtrem, wodę, prowiant oraz dobre wygodne buty (najlepiej za kostkę). Fotograf powinien pamiętać o filtrach (o czym ja sam zapomniałem, co zresztą widać na zdjęciach).

Przejście Samarii to ogromne i niezapomniane przeżycie. Warto będąc na Krecie odwiedzić to wyjątkowo piękne miejsce na Ziemi, gdzie greccy bogowie dawno, dawno temu żyli między ludźmi.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...